środa, 28 listopada 2012

Warsztaty kwiatowe- relacja


Między 22 a 25 listopada odbyły się warsztaty kwiatowe, na których każdy chętny mógł nauczyć się jak przygotowuje się podstawowy budulec tęczy.
24 listopada weszłyśmy do lokalu tuż obok „Warszawskiej” uprzednio stojąc przed nim nieco przydługo podczas heroicznej próby ustrzelania zdjęcia znaku, jaki pozwolił nam odnaleźć miejsce warsztatów, a który okazał się wyjątkowo słabym modelem do zdjęć (lub też aparat Moniki jest co najmniej bezużyteczny :)). 


Podczas przymusowego postoju zdjęciowego zauważyłyśmy przez szybę, że wewnątrz znajduje się sporo ludzi co potwierdziło się po przekroczeniu progu. Bez większych ceregieli zostałyśmy natychmiastowo poinstruowane przez Panią Julitę Wójcik jak należy się obchodzić z przydzielonymi nam irysami i zabrałyśmy się do pracy.


Atmosfera podczas warsztatów była niezmiernie miła, niewielkie wnętrze szczelnie zaludnione, sprzyjało kontaktom i wspólnym rozmowom. Monotonna praca polegająca na nadziewaniu kwiatow na drucik dodatkowo uspakajała emocje.
- Ile musimy tu jeszcze siedzieć, żeby pobić rekord w ilości zrobionych kwiatów?- pyta jeden z uczestników
- Oj chyba nie masz szans..- odpowiada z uśmiechem artystka- jest taki jeden starszy pan, który przychodzi tu codziennie i pracuje od 12 do 17, myślę, że on jest rekordzistą.


Jak dowiedziałyśmy się z dalszej konwersacji w ciągu tygodnia na warsztatach codziennie zjawiało się około 25 osób, a w sobotę ich liczba możliwe, że dobiła do 50ciu.
Następnym etapem było umocowanie kwiatów na tęczy, jednak w związku z tym, że praca ta odbywała się na podnośniku, a my należymy do zwolenników posiadania gruntu pod nogami, postanowiłyśmy zostawić tę przyjemność naszym wspołwarsztatowiczom.


Mimo paskudnej pogody i dość już znacznego oddalenia w czasie względem samego aktu spalenia, odbudowywanie tęczy jak widać okazało się wielkim sukcesem, przy okazji dając pole do integracji wielu, mniej lub bardziej podobnych do siebie ludzi.
Zrekonstruowana tęcza postoi na placu Zbawiciela do 31 stycznia 2013r.

środa, 7 listopada 2012

Czy plac Zbawiciela jest ważny dla mieszkańców Warszawy?

Czym jest dla Was plac Zbawiciela? Lubicie to miejsce? Uważacie za ważny punkt na mapie stolicy?
Oto kilka Wasz wypowiedzi z ankiet:

"Plac Zbawiciela nie jest dla mnie wyjątkowym miejscem. To jedno z miejsc w którym od czasu do czasu bywam, spotykam się ze znajomymi czy bywam w pobliskim teatrze"

"Łączy a nie dzieli ludzi, jest wyjątkowe i każdy powinien je szanować."


"Jest tak samo ważny jak inne miejsca w Warszawie. Lubię całą Warszawę, nie mam miejsca które kocham lub takiego, które nienawidzę. W Warszawie można zobaczyć różne miejsca: historyczne, współczesne. Stolica jest urozmaicona pod względem architektonicznym. Cieszę się, że dosyć duża liczba osób organizuje różne eventy związane z Warszawą i chce pobudzić ludzi do innego spojrzenia na stolicę"







"Lubię się tu spotykać, ale nie jest to wyjątkowe miejsce"


"Nie bywam tam ze względu na tłok i ludzi, jacy tam przychodzą. To nie jest miejsce w moim stylu. Jest tylko jedna zapomniana lodziarnia na placu zbawiciela, którą odwiedzam latem. Kameralna i smaczna zawsze:)"

"Jest wyjątkowe, bo jest magiczne, mało takich miejsc zostało na mapie Warszawy."


"Ma swój klimat"

"to miejsce jest dla mnie OK, nie jest wyjątkowe, bo lepiej czuję się w spokojniejszych przestrzeniach"


"Nie jest do końca wyjątkowe. Owszem, Plac Zbawiciela jest ładny i łączy w sobie zarówno spokój jak i nocne szaleństwa, ale takich miejsc w Warszawie wiele."

Jak widać Wasze opinie są podzielone i trudno ocenić czy więcej jest zwolenników czy przeciwników. Jednym słowem o placu Zbawiciela: jesteście za czy przeciw?

Jeśli ktoś nie z Was wypełnił jeszcze ankiety, a chciałby się podzielić swoją opinią to gorąco do tego zachęcamy!

sobota, 3 listopada 2012

Charlotte. Chleb i Wino.


O Charlotte mówi się dużo i różnie. Dla jednych wręcz obowiązkowy punkt na mapie stolicy, przez innych  miejsce omijane szerokim łukiem. Nie zależnie do której grupy należycie o Charlotte po prostu nie wypada nie słyszeć. 





Dziś przyjrzymy się temu jak Charlotte postrzegają internauci, żeby w przyszłym tygodniu skonfrontować to z tym co zastaniemy na miejscu. Pójdziemy, posiedzimy, zjemy bagietkę, porozmawiamy z bywalcami i pracownikami, rzucimy okruchy pod Plan B, oznaczymy się na fb i już niech będzie, w celach badawczych, wydamy 7 zł na bułkę tartą.  

OFICJALNA STRONA INTERNETOWA

Na oficjalnej stronie Bistra Charlotte możemy znaleźć kilka słów o flagowych produktach lokalu: chlebie i winie, a także informacje o innych dostępnych produktach i menu. Poza tym na stronie widnieją godziny otwarcia, dane kontaktowe oraz zakładka pełna wycinków prasowych dot. lokalu.


FACEBOOK

Po pierwsze: Oficjalny fan page




Liczy sobie niespełna 15 tys. fanów (14.759)* ilu z nich rzeczywiście bywa, a ilu ‘lubi’ ze względów wizerunkowych trudno powiedzieć (zameldowanych: 12.214 osób)*. Jednak na tablicy jakoś tych tysięcy nie widać. Posty komentuje i lubi niewielka grupka, w wyjątkowych okolicznościach przekraczająca setkę. 



Facebookowa społeczność, licząca 2.961* członków, która sama się opisuje:

"Obrzydliwa burżuazja, Feudalizm, Degeneracja, Niesprawiedliwość społeczna, Zajebistość i Toasty 
Misja: Splendor i rozpusta 
Opis: BOGACTWO KUUUURHWAAA!! Bagiety, tastinki, dżemy kurwa, wino, szampany, Gucci, Versace, D&G, złoto, miliony! Paczcie skuhwysyny! 
Informacje ogólne: Granica naszych stolików to granica wojny klas. Pokój pałacom, wojna chatom!"


Fanpageu doczekała się też sławetna bułka tarta, liczba fanów (2.227)* jednak nie powala w stosunku do oficjalnego profilu lokalu.

Istnieją też inne fanpage poświęcone Charlotte, stworzone na wzór tych najpopularniejszych albo będące na nie odpowiedzią jak chociażby: Nie opierdalam bagiety w Charlotte,wolę piwo pod Planem B (793 lubiących)*.

* dane z  dnia 3 listopada 2012

OPINIE O CHARLOTTE

Opinii o Charlotte w Internecie jest pełno. Co ciekawe część z nim wychodzi spod klawiatury osób, które otwarcie mówią, że w lokalu nie były. Trudno powiedzieć na jakiej podstawie go oceniają: obiegowej opinii o tym, że bistro jest „mekką hipsterów” czy własnych obserwacji (nie)uczestniczących?

"(…)Może i obsługa kuleje, czeka się wieki na śniadanie, jest hipstersko, lansersko, modnie i przasadnie, ale to właśnie tworzy klimat tego miejsca. " –atoto, 02.10.2012, gastronauci.pl

"Miejsce modne, oblegane przez tłumy modnej młodzieży, ale właściwie trudno mi dopatrzeć się przyczyny tej popularności. Niestety, jestem zmuszony dołączyć do litanii narzekań. Kawa – przeciętna. Jedzenie – niezłe (pieczywo nawet więcej niż niezłe), ale obsługa... czasem brakuje słów.  Czas oczekiwania jest nieprzeciętnie długi. Trzeba się przypominać. Kilka razy zamawiając coś na wynos, czułem się praktycznie rozdeptywany przez biegających ludzi – niesamowity ścisk, człowiek nie ma gdzie się schować, wciśnięty w kąt, co jakiś czas jest potrącany i obrzucany chmurnym spojrzeniem. Dla dość przeciętnej kawy i nawet niezłej kanapki niestety nie będę się na to narażał ponownie.  Na plus - klimatyczne wnętrze, z pomysłem." - noctesnoctes, 21.08.2012, gastronauci.pl

"Jak wiadomo, Charlotte jest jedną z najbardziej "hipsterskich" knajpek w Warszawie. Z tego powodu postanowiłam tam pójść i przekonać się, czym się tak wszyscy tam zachwycają, bo jednak czymś muszą, skoro jak niemal codziennie przejeżdżam obok, a tam zawsze jest TŁUM. Jedzenie w sumie smaczne - zamówiłam rogalik z nadzieniem cytrynowym, pain chocolat oraz kawę. Jednak czekanie na to ostatnie mnie bardzo zdziwiło. Dobra, przede mną była może 1 osoba? Ale jednak na tę kawę (która nie była z resztą jakaś nadzwyczajna) czekałam z 20 minut.  Jest tam trochę chaotycznie, nie powiem. Wystrój? Normalny. Bez szału. Ceny zbyt wysokie.  Podsumowując: piecze się tam dobre rzeczy, ale jednak knajpa jest mocno przereklamowana."- 30STM, 20.08.2012, gastronauci.pl 

"Wiele już Warszawa miała takich miejsc. Każde z nich z czasem podupadało bo pojawiało się nowe, bardziej modne miejsce. Charlotte to kolejna snobistyczno-lanserska kawiarenka, dzieciątka w kaloszkach Huntera, Vespy, kicie w "kujonkach", pazie w wąskich spodniach. Peseudoelitarny klimacik, upadnie zaraz po tym jak kilku przesaidających tam celebrytów przeniesie się w końcu gdzie indziej. Nie byłem i nie będę, pewnie dlatego, że wolę pierogi i pomidorową." - oldskul, 27.09.2011, dziendobry.tvn.pl

BLOGI

Prawdziwym wyzwaniem jest znalezienie bloga poświęconego warszawskim lokalom, którego autor by o Charlotte nie pisał.

"Charlotte to takie małe miejsce na placu Zbawiciela. Takie małe, a wszyscy wiedzą, że jest. Takie małe, a takie modne. Jestem chyba – parafrazując Facebookowe „bądź pierwszym znajomym, który to lubi” - ostatnim znajomym, który to lubi. Charlotte już wszyscy lubili od dawna. Polubiłam i ja.(…)" -http://fro.blox.pl

"Do Bistro Charlotte vel Chleb i Wino zajrzałam pół roku temu, na luźne spotkanie z moim starym znajomym. Wybraliśmy Plac Zbawiciela, bo było nam po drodze. A ja wykorzystałam okazję, by zajrzeć do nowego miejsca na gastronomicznej mapie miasta.Właściwie odwiedziny te szczerze mnie ubawiły. Hej, pobawmy się w kawiarnię, która wcale nie jest trendy. To zabawa, którą zaproponowali właściciele, a gastronomiczni modnisie chętnie podjęli. Dzisiaj to, gdzie pijesz kawę, jest równie ważne jak to, gdzie kupujesz buty. Wspólny mianownik kolejnego sezonu to pozorne slow life, a w istocie wymuszone niewymuszenie. To dlatego, aby wejść do środka, musimy odbyć slalom pomiędzy siedzącymi na schodach przed lokalem klientami, którzy oparłszy się o swoje holendry zajadają bagietkę, która kruszy się na hipsterskie ubranka."-http://kawowy.blogspot.com

Blogerzy nie zawiedli też tych, którzy kupili w Charlotte bułkę tartą. Z powodzeniem mozna na ich blogach znaleźć przepisy w których jest ona wręcz niezbędna!

"Kupiłem Bułkę Tartą z Charlotte. Jeśli nie wiesz co to jest to wygooglaj, ale nie czytaj tego przepisu, bo i tak go nie zrozumiesz, duh. Musiałem to zrobić żeby podkreślić mój ironiczny stosunek do ironicznego stosunku do ironicznego stosunku do Charlotte, które jak wiadomo jest/ nie jest mekką hipsterów wszelakich. Ale dość tych rozważań, to w końcu blog kulinarny. Tak czy inaczej musiałem coś z niej zrobić, a że zwykłe schaboszczaki nie wchodziły w rachubę postanowiłem zrobić coś nietypowego, czyli piersi hipsterki (jak wiadomo powszechnie, dziewczyny z dużymi piersiami hipsterkami być nie mogą, więc potrawa jest nieco ironiczna)."-http://gookbook.glogg.pl/
Pełny przepis na "piersi hipsterki" znajdziecie TU

Oczywiście bułka tarta za 7 zł, to powód dla którego Charlotte króluje w sieci. Oburzenie miesza się z kpinami, ale przez długi czas Charlotte zawładnęło Internetem. Na tyle, że osławiona bułka zasługuje, aby bliżej jej się przyjrzeć, przeczytać o niej wszystkie artykuły, kupić, dotknąć, spróbować i napisać osobny post.


Niewątpliwie bistro Charlotte jest obecne w sieci. Trochę z własnej woli, bo aktywnie działa na facebooku, a trochę z woli internautów. Być może wynika to z profilu klienta, który jest identyfikowany jako osoba młoda i modna, a więc mocno konsumująca media społecznościowe  a być może szum w Internecie to jedynie znak naszych czasów? Niezależnie od powodów, Charlotte jest z całą pewnością wirtualnie najaktywniejszym lokalem ze wszystkich mieszczących się przy placu Zbawiciela. Kolejnym naszym krokiem będzie skonfrontowanie „Charlotte w sieci” z tym w świecie rzeczywistym. Jeśli chcecie nas spotkać, porozmawiać, podzielić się opinią to po prostu bądźcie na miejscu bo nam nadchodzący tydzień minie pod znakiem Chleba i Wina.

Dni kiedy będzie można nas spotkać ogłosimy na  facebooku, poznacie nas po entuzjaźmie, dyktafonie w ręku i lekkim zmieszaniu w oczach. Do zobaczenia! 

sobota, 27 października 2012

Historia część I


Początki powstawania Placu Zbawiciela sięgają lat 60 XVIII wieku, kiedy to zaczęto pracę nad osią stanisławowską zwaną Latawcem. Założenie to było silnie powiązane z zamkiem Ujazdowskim, który w tych czasach Stanisław August Poniatowski wybrał sobie na siedzibę. Na wzór francuski stworzono więc założenie, którego centralną osią jest kanał piaseczyński i zamek jednak dalej ów silny akcent zanika na rzecz rozchodzących się promieniście placów. Jednym z nich jest plac Zbawiciela. W początkach swego istnienia było to jedno z nowocześniejszych założeń urbanistycznych, zapowiadających właściwie sposób kształtowania przestrzeni miejskiej w XIX wieku.[1] Nie jest znany autor tego założenia, przypuszcza się jednak, że było to Efraim Schroeger albo August Moszyński.  XIX wiek przyniósł rozrost Warszawy a co za tym idzie ilości mieszkańców. W końcu okazało się, że teren założenia Latawca zamieszkuje tyle osób że konieczna staje się budowa kościoła.  





Kościół Najświętszego Zbawiciela powstał z inicjatywy metropolity warszawskiego, arcybiskupa Wincentego Chościaka- Popiela i mieszkańców tej części warszawy. Miał być to sposób nie tylko na zaspokojenie zapotrzebowania okolicznych mieszczan ale także na uczczenie jubileuszowego roku 1900. Realizacje budowli mieszczącej się między ulicami Marszałkowską a Mokotowską powierzono Józefowi Piusowi Dziekońskiemu.  Kościół udostępniono wiernym w 1903 roku.  Jest to trójnawowa bazylika na planie krzyża łacińskiego z transeptem i kopułą na skrzyżowaniu naw. Stworzona w, modnym ówcześnie, neohistorycznym stylu nawiązującym do, uznawanego za najbardziej polski, krakowskiego renesansu z bardzo charakterystycznymi szczytami attykami. Kościół nosi również znamiona gotyku, zwłaszcza w proporcjach oraz baroku, w zmasowaniu bryły i interpretacji niektórych detali.[2]  Prace związane z wykończeniem i dekoracją toczyły się aż do wybuchu II Wojny Światowej, kiedy to kościół uległ poważnym zniszczeniom.




Zniszczenia wojenne w ogromnym stopniu dotknęły Śródmieścia a za czym idzie również placu Zbawiciela. Dzięki staraniom księdza kanonika Konstantego Pogorzelskiego odbudowę zniszczeń kościoła, wedle dawnego założenia urbanistycznego,  rozpoczęto tuż po wojnie. Od lat 50 XX wieku powstają plany stworzenia Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej, zwanej przez mieszkańców MDMem. Założenie to powstawało do 1952 roku, tworzone przez Zygmunta Stępnia, Stanisława Jankowskiego, Józea Sigalina i Jana Knothe. Centralną częścią tego założenia jest monumentalny, tworzony w stylu socrealizmu, plac Konstytucji.[3] Aby stworzyć nowe założenie urbanistyczne postanowiono poszerzyć ulicę Marszałkowską wyburzając  zachodnią pierzeję. Jednakowoż ze względu na już funkcjonującą zabudowę placu Zbawiciela i placu Unii Lubelskiej postanowiono pozostawić ten odcinek nienaruszony. Budowa MDMu całkowicie zaburzyła urbanistyczną koncepcję tego rejonu Warszawy, zmieniając układ ulic ale też pozwalając niektórym kończyć się ślepo.  W planach budowy dzielnicy mieszkaniowej pojawił się również pomysł, na odnowienie placu zbawiciela poprzez ujednolicenie jego architektury do stylu klasycystycznego i nadanie mu regularnego kształtu i charakteru. Koncepcję tą zrealizowano jedynie we fragmentach.






[1] A. Miłobędzki, Zarys dziejów architektury w Polsce, Warszawa, 1998,  str. 221.
[2] Ibidem, str.298.
[3] J. Kębłowski, Dzieje sztuki polskiej, Warszawa 1987, str. 208. 

środa, 24 października 2012

Czym jest dla Was tęcza?

Przyszedł czas na małe podsumowanie ankiet. Prezentujemy część z Waszych odpowiedzi na pytanie: czym jest dla Ciebie tęcza? Oto, naszym zdaniem, najciekawsze:
"Tęcza podoba mi się ze względu na pozytywną energię, która została wprowadzona dzięki niej na Plac Zbawiciela. To miejsce było dla mnie zawsze magiczne, ale dzięki tęczy mam wrażenie, że zniszczona architektura jakby się "uśmiecha". Myślę, że dzięki swojej inności wprowadziła ciekawy kontrast w zabudowę Placu. Czy jest potrzebna? Pewnie tak jak warszawska palma... Bez niej też byłoby ciekawie, ale z nią jest... ciekawiej. W ogóle brakuje w Warszawie takich obiektów, w innych miastach na Zachodzie Europy jest ich więcej."
"Dla mnie tęcza stała się swego rodzajem symbolem tolerancji homoseksualnej, a ta jest nie tyle odczuwana wśród młodych ludzi, co po prostu modna. Tak modna, jak samo miejsce- plac Zbawiciela. Uważam, że była ładnym i ciekawym obiektem na mapie miasta, ale czy jest potrzebna ? Tylko dopóki plac Zbawiciela będzie miejscem spotkań i schadzek modnej "bohemy XXI wieku"."
"uważam, że to głupota i niepotrzebna fanaberia. gdyby to ode mnie zależało to by jej tam nie było. nie rozumiem przekazu. jest strasznie szpecąca."

źródło: http://polskalokalna.pl/galerie/galerie-zdjec/instalacja-tecza-na-placu-zbawiciela/zdjecie/duze,1645473,2,1163

"Tęcza szybko stała się symbolem tego miejsca. Jest tak samo potrzebna jak palma na rondzie De Gaula a przy tym o wiele ładniejsza. To, ilu ludzi zgromadziła inicjatywa na facebooku dotycząca przywrócenia tęczy mówi samo za siebie. To pewien znak tolerancji, młodości i wesołości. A przy tym Warszawa stała się o wiele bardziej kolorowa."
"Tęcza jest dla bliżej niezrozumiałą ideą społeczną, która zawładnęła warszawiakami, a przynajmniej częścią. Przypuszczalnie dlatego, że każdy tam widzi to co chce zobaczyć. Dla mnie nie ma wartości symbolicznej."

Zgadzacie się z którąś z opinii? Jesteście za czy przeciw?

piątek, 19 października 2012

Cała Warszawa odbudowuje tęczę- relacja video

Jest już dostępny film z opisywanego w poprzednim poście wydarzenia- zapraszamy do zerknięcia :)


źródło: http://www.culture.pl/multimedia-pelna-tresc/-/eo_event_asset_publisher/d6SF/content/cala-warszawa-naprawia-tecze-%5Bwideo%5D

Cała Warszawa odbudowuje tęczę- relacja skrótowa

noc między 12 a 13 października- 29-letni mężczyzna podpala tęczę na placu Zbawiciela
noc miedzy 13 a 14 października- Irena i Gosia Mrozek rozpoczynają na Facebooku wydarzenie https://www.facebook.com/events/366761676742099/ w którym udział deklaruje ponad tysiąc osób
chłodny wieczór 17 października- grupa ludzi poruszonych spaleniem tęczy gromadzi się na Placu Zbawiciela



Uczestnicy
Zjawiłyśmy się na Placu Zbawiciela i my- w środę, przed godziną 22.00, z obligatoryjnymi kwiatami we włosach. Zwarta chociaż nie wielka grupa ludzi tłoczyła się przy wejściu do Charlotte. Uczestnicy wydarzenia po kolei udzielali krótkich wywiadów na stałe zapisując swoją obecność podczas eventu na taśmie filmowej. Nieśmiało przeczesywałyśmy rozemocjonowany tłumek zaczepiając zebranych i pytając o ich nastroje i emocje. Udało nam się również dotrzeć do organizatorek całej akcji i już niedługo, mamy nadzieję, opublikujemy wywiad jaki nam obiecały.


źródło: fb

Odbudowywanie bez odbudowywania
Mimo szczerych chęci niestety szczytna idea wspólnej rekonstrukcji spalonej rzeźby nie mogła stać się ciałem z powodu ekspertyzy ubezpieczyciela, który to musi dokonać jej na zdewastowanym obiekcie bez jakiejkolwiek weń ingerencji. Prawdopodobnie z tego powodu akcja nie była tak liczna jak pierwotnie zakładano. Organizatorki przeformatowały swoje cele i zamiast pracy fizycznej, dążyły do zebrania jak największej grupy osób, która odda głos w sprawie tęczy i podpisze petycję, aby rzeźba pozostała na placu Zbawiciela dłużej niż pierwotnie zakładano.

Nic straconego
Z uwagi na wszystkie okoliczności akcja została przedłużona i już wiadomo, że następnym razem odbudowywanie będzie zależało już stanowczo jedynie od pracy naszych rąk. Oczywiście następną turę akcji na pewno wpiszemy w swoje kalendarze i będziecie mogli spotkać nas pod tęczą. Do zobaczenia.

zdjęcie ms/mm